Dylematy DDA/DDD

Nigdy jeszcze nie byłam na takich spotkaniach …

Skoro nie byłeś/aś jeszcze na takich spotkaniach, a trafiłeś/aś na naszą stronę to warto spróbować.

Jeśli zajrzysz do Programu spotkań przekonasz się, że jest na nich miejsce dla „sprawy duchowej” – msze św., konferencje, spowiedź lub rozmowa z kapłanem, medytacje itp.), jest też czas na wspólną zabawę, „nocne (i nie tylko :-)) Polaków rozmowy. Każdego dnia odbywają się mitingi Wspólnoty DDA.

Wszystko to odbywa się w budynku OAT, dodatkowo możemy też korzystać z kapucyńskiego ogrodu – bardzo dobre miejsce do rozmyślań i rozmów.

Co więcej, jeśli nie masz ochoty uczestniczyć w jakimś punkcie programu – możesz wybrać się na spacer nad Wisłę – pobyć ze sobą lub przyjaciółmi.

Nie masz obowiązku uczestniczyć w punktach programu, możesz po prostu z nami „być”.

Mamy nadzieję, że „Do zobaczenia”.

Nie mam z kim przyjechać …

Jeżeli chciałbyś/abyś odnaleźć na spotkaniach kogoś z Twojej miejscowości, żeby czuć się raźniej, to możesz ściągnąć plakat i ulotki informacyjne, powiesić w swojej okolicy np. w miejscu odbywania się mitingu, bądź przy parafii, a może znajdą się również chętni z Twojej okolicy.

Boję się, czy się odnajdę …

Odnaleźć się pomoże Ci twój Anioł Stróż – czyli osoba, która „zaopiekuje” się Tobą podczas Twojego pierwszego pobytu. Oprowadzi Cię po Ośrodku, pokaże gdzie są łazienki, jadalnia, kaplica, salka konferencyjna, odpowie na twoje pytania, opowie co i jak tu działa, na czym te nasze spotkania polegają, dlaczego na nie przyjeżdża.

Poza tym możesz także liczyć na współlokatorów z twojego pokoju oraz na każdego, kogo poprosisz o pomoc lub zadasz jakieś pytanie.

We Wspólnocie DDA/DDD w odnalezieniu się pomogą Ci mitingi. Z pewnością historie opowiadane przez uczestników mitingów będą cząstką Ciebie, zobaczysz, że nasze historie są bardzo podobne. Już nie będziesz musiał czuć się taki samotny.

Jestem osobą niewierzącą …

Niektóre osoby wybierające się pierwszy raz do Ośrodka zadają nam to pytanie, a zarazem dzielą się swoją wątpliwością, czy to ma sens jechać do katolickiego ośrodka, jeśli nie wierzą w Boga…

Jeśli nie wierzysz, ale nie sprawia Ci problemu przebywanie z osobami wierzącymi, to przyjedź! Spotkasz tu osoby wierzące, bywa że nie tylko Katolików, osoby niewierzące, osoby poszukujące. A bracia Kapucyni są wprawieni w przyjmowaniu na rozmowę i wierzących i niewierzących…

Być może i Ty szukasz i może właśnie w Ośrodku znajdziesz swoją wiarę? Bo gdyby tak dokładnie policzyć ilu spośród byłych i obecnych organizatorów spotkań nawróciło się w Zakroczymiu… oj, chyba sporo 🙂

Staramy się tworzyć atmosferę otwartości i akceptacji, jesteśmy tu dla siebie nawzajem, aby się poznawać, aby pomagać sobie odkrywać i zmieniać swoje życie. Nikt Cię przy drzwiach nie będzie pytać o wiarę, usłyszysz po prostu „Witaj!”

Chciałbym/abym, aby pojechał mój syn …

Rozumiemy przez to, że Ty jesteś uzależniona lub uzależniony jest ojciec syna? Może Cię zdziwi, że zamiast odpowiedzi w sprawie syna zadajemy pytanie o Ciebie? Prawda jest taka, że jeśli komuś możemy pomóc lub kogoś zmienić to tym kimś jesteśmy tylko my sami, nikt inni. Warto sobie zadać pytanie, czy jeśli zajmujemy się synem, ojcem, bratem, to czy przypadkiem nie robimy tego, żeby uniknąć zajmowania się sobą?

Jeśli dbasz już o siebie i zdrowa miłość do syna motywuje Cię do poszukiwania pomocy dla niego podpowiedzieć możemy tylko jedno: po prostu przekaż mu informację o naszych spotkaniach, daj ulotkę, pokaż stronę w Internecie. Nie namawiaj, nie łaź za nim, aż się zgodzi : to może przynieść żaden lub odwrotny skutek.

Przypomina mi się historia jednej z naszych uczestniczek, która po kilku pobytach uświadomiła sobie, że powinny tu przyjechać jej dzieci. Konsekwentnie przynosiła ulotki, wykładała w widocznym miejscu : mało mówiła, długo czekała, dzieci „chwyciły”. Szczęśliwa mama odstąpiła im Ośrodek, sama nie przyjeżdża na spotkania, na których są dzieci, żeby dać im szanse swobodnie korzystać z pobytu, wypowiadać się, również narzekając na nią 🙂

Nie bardzo lubię, jak jest dużo ludzi …

Witaj, mam na imię Joanna i z wielu powodów tak jak Ty – nie bardzo lubię, jak jest dużo ludzi…

Przed pierwszym przyjazdem do Zakroczymia wysłałam nawet do organizatorów maila z zapytaniem ile przyjeżdża zwykle osób na takie spotkania. Kiedy się dowiedziałam, że od 60 do 80 osób byłam przerażona… i oczywiście zrezygnowałam. Jednak bardzo intensywnie myślałam o Zakroczymiu i zapisałam się na kolejne spotkanie. Tym razem pojechałam, chociaż obawy nie zniknęły.

Rzeczywiście osób było sporo – nie mniej zdziwieniem moim było, że większość mówi tym samym językiem co ja, myśli i czuje tak jak ja, a inni są do nas bardzo podobni. Pomimo dużego tłumu miałam czas dla siebie, nikt mnie nie ograniczał i nie przytłaczał. Kiedy chciałam byłam w tłumie, kiedy nie chciałam mogłam być z sobą sam na sam.

Teraz nie mogę się już doczekać kolejnego wyjazdu do Zakroczymia… Powoli, powoli otwierałam się na ludzi i mam wśród nich wielu przyjaciół i znajomych, a dzięki Zakroczymowi po raz pierwszy w życiu poczułam się częścią wielkiej Wspólnoty.

Nie bój się więc Przyjacielu. Przyjedź i zobacz jak jest i zdziwisz się ilu ludzi czeka na ciebie… na twój uśmiech, na twój gest, a nawet na Twoje łzy. Jeśli Ci się nie spodoba, nikt nie będzie miał do ciebie żalu. Jednak może nie rezygnuj zanim nie zobaczysz i nie odczujesz własnym sercem.

Joanna (DDA)

Jestem osobą konsekrowaną …

Problem DDA/DDD dotyczy wielu ludzi niezależnie od tego, kim jesteśmy w życiu dorosłym … łaczy nas, jako DDA/DDD jeden wspólny czynnik – wychowywanie się w dysfunkcyjnym środowisku rodzinnym.

Zakroczym jest miejscem, do kórego ciągną ludzie nie tylko z Polski czy państw ościennych, ale również z dalszych regionów Europy. A są wśród nich również i osoby konsekrowane.

Jeżeli jesteś osobą konsekrowaną i zamierzasz przyjechać do Zakroczymia, to znaczy nie mniej, nie więcej, jak tylko tyle, że pragniesz wyzdrowieć ze skutków dorastania w dysfunkcyjnej rodzinie …

Czekamy na Ciebie.

Spotkania są od czwartku, boję się wziąć urlop …

Powodów obawy przed wzięciem urlopu na Dni Skupienia może być kilka. Pierwsze doświadczenia z „zadbaniem o siebie” bywają trudne. Każde wydarzenie uczy i pozwala w przyszłości łatwiej przechodzić przez podobne sytuacje.

Jeśli powody obaw są nie związane bezpośrednio z tobą tylko ze środowiskiem w pracy i przyszłymi nieprzyjemnościami (pomówienia, obmawianie itp.) to powołałabym się na zagadnienie wiary czyli na potrzebę wspólnej modlitwy np. chcę wyjechać, pomodlić się wyciszyć, modlitwa jest dla mnie ważnym aspektem mojej osobowości itp.

Powodem obawy może być też tzw „kręcenie sobie filmu” czyli jak powiem gdzie jadę to wykluczą mnie z grupy z pracy (obmawianie, dziwne spojrzenia itp.), co wynika z wewnętrznych leków (przeświadczenie o tym, że powiem czy nie powiem to i tak poniosę konsekwencję, „nie mów bawole co się dzieje w szkole”, „to co się dzieje w domu to nasza sprawa”).

Na początek dobrze byłoby uświadomić sobie źródło własnych obaw, leków.

Umiejętności dbania o własne potrzeby można się wyuczyć będąc systematycznym i krok po kroku przełamywać swoje obawy.

Szczera rozmowa z pracodawca i jasno określenie granic np. chciałabym aby ta rozmowa została miedzy nami może pomóc. A może okaże się, że w pracodawcy ma się sprzymierzeńca.

Jeżeli nie chcesz mówić pracodawcy, gdzie się wybierasz, to pamiętaj, że pracownik biorący urlop nie ma obowiązku informowania pracodawcy, jak go wykorzysta, a prawo do urlopu jest niezbywalne. Pamiętać należy jednak, aby kwestie urlopu ustalać z pracodawcą odpowiednio wcześnie, żeby nie dopuścić do sytuacji, że na dzień, czy też dwa przed wyjazdem stawiamy pracodawcę pod murem, wszak takiej sytuacji chyba nikt nie lubi. Przełożony w pracy ma zapewnić ciąg pracy i również ma prawo do odmowy udzielenia urlopu, nawet, gdy jest to urlop tzw. „na żądanie”. Jeżeli jednak zadbasz o siebie z odpowiednim wyprzedzeniem, jasno ustalając, że urlop w tym okresie jest dla Ciebie niezmiernie ważny, to pracodawca zobaczy najprawdopodobniej w Tobie osobę dbającą nie tylko o siebie, ale również o środowisko pracy 🙂

Chciałbym przyjechać, ale boję się powiedzieć żonie, gdzie jadę …

Pierwsze moje skojarzenie: obawa przed przyznaniem się do własnych słabości.

Jedna z interpretacji: Ślubuję ci uczciwość – oznacza kierowanie się prawdą i szacunkiem we wzajemnych odniesieniach, otwartość w mówieniu o sobie, również o trudnych stronach mojego życia. To dotrzymywanie umów, obietnic, budowanie zaufania. Także postawa szacunku wobec prawdy.

Z drugą osobą jesteśmy na dobre i na złe chwile … i co najważniejsze, jeżeli decydujesz się na drogę ku zdrowieniu, profity z tej decyzji będziesz czerpał nie tylko Ty, ale i twój związek.

Mój brat powinien pojechać, ale o nie chce …

Domniemam, że ty jeździsz na spotkania, więc jesteś na dobrej drodze aby przez swoje zachowanie i pracę nad sobą wpływać na relacje z innymi.

W momencie gdy Ty będziesz przyjeżdżać do Zakroczymia i dzięki spotkaniom z osobami podobnymi do Ciebie oraz uczestniczeniem w zajęciach dokonywały będą się w tobie zmiany nastąpi reakcja otoczenia na twoją odmienną aurę i wtedy może brat się zainteresuje wyjazdami.

Super, że umacniasz więź z bratem troszcząc się o jego samopoczucie jednak nie zapominaj o sobie.